Deklaracja dostępności
Szczęśliwy wypadek
Eliza mieszkała w małym miasteczku. Pośrodku znajdował się piękny rynek z ratuszem i małym kościółkiem. Eliza pochodziła ze średniozamożnej rodziny. Kiedy miała sześć lat odszedł od nich ojciec. Była wtedy jeszcze mała i nic nie rozumiała. Teraz jako czternastoletnia dziewczyna miała mieszane uczucia. Raz nienawidziła swojego ojca, ale już za chwilę za nim tęskniła, chciała z nim porozmawiać, przytulić się, po prostu być z ojcem przez chwilę. Bardzo dobrze sie uczyła i nie sprawiała żadnych kłopotów wychowawczych, ale on tego nie wiedział, może nie chciał wiedzieć. Wraz z wiekiem tęsknota za ojcem doskwierała jej coraz bardziej. Brakowało jej ojcowskiej opiekuńczości. Eliza miała przyjaciółkę, której powierzała wszystkie tajemnice. - Jest mi źle. Czasem chciałabym, żeby mnie przytulił, powiedział dwa słowa „kocham cię”. - Wiem, że ci źle. Musisz się z nim spotkać. Dobrze ci to zrobi. - Nie wiem. Naprawdę mam się zim spotkać? Ale ja nie wiem, czy mogę? Czy mam prawo? - Mówi Eliza. - Masz praw. Masz! Przecież jesteś jego córką. - Córką, przecież on mnie w ogóle nie zna, ale może masz rację z tym spotkaniem. Wiesz, tylko boję się, że nic z tego nie wyjdzie. Czy on będzie chciał ze mną rozmawiać, przecież przez tyle lat się nie odzywał, nie płacił nawet alimentów. Wszystko spoczywa na barkach mamy. - Jeżeli się z nim nie spotkasz, to się nie dowiesz! - powiedziała Natalia. Miała rację i chyba każdy by jej ją przyznał. Eliza bardzo się denerwowała. Postanowiła jednak zadzwonić do ojca. - Słucham? - odezwał się głos w słuchawce, był to głos pana Tomasza Karwowskiego, ojca Elizy. - Dzień dobry! Z tej strony Eliza, twoja córka – powiedziała nieśmiało drżącym głosem. - Eliza?! To ty? - zapytał ze zdziwieniem ojciec. - Tak to ja. Chciałabym z tobą porozmawiać. Chciałabym ci tyle powiedzieć. - Czy coś się stało, czy wszystko w porządku, może coś z mamą? - Nic się nie stało, po prostu chciałabym porozmawiać ze swoim tatą, czy to takie dziwne. - Zgadzam się. Kiedy i gdzie mamy się spotkać? - Jutro o 14.00 w kawiarni „Imbryk” na Miodowej. - Dobrze! To do jutra. Odłożył słuchawkę. Ale Eliza trzymała ją jeszcze przy uchu jakby jeszcze słychać było czyjś głos. Zadzwoniła do Natalii. - Hej! Możemy się spotkać? - zapytała Eliza. - I jak ci poszło? - Porozmawiamy jak się spotkamy. Możesz być za godzinę na rynku? - OK! - To do zobaczenia! Była zdenerwowana, nie mogła sobie znaleźć miejsca w domu, więc poszła na rynek 20 minut przed umówioną godziną. Idąc, myślała, jak będzie wyglądać jej spotkanie z ojcem, czy ją pozna. Zamyślona usiadła na swojej ulubionej ławce co zawsze. Po 15 minutach zobaczyła idącą Natalię. - No, co jest?- zapytała. - Zadzwoniłam do niego i umówiłam się na jutro – powiedziała Eliza. - Jak zareagował na twoją propozycję? - Zgodził się, ale w jego głosie było słychać zdziwienie. Powiedz mi, co mam robić? - Bądź sobą. Tylko tyle mogę ci powiedzieć. - Przepraszam cię. Cały czas tylko się użalam nad sobą. Co tam u ciebie? - U mnie wszystko w najlepszym porządku. Wróćmy jednak do ciebie. Po godzinnej rozmowie, która polegała na pocieszaniu Elizy, dziewczyny rozeszły się w swoje strony. W głowie Elizy tłoczyło się tyle myśli, że nie mogła ich powstrzymać. Wróciła do domu i opowiedziała o wszystkim mamie. - Wiesz mamo, umówiłam się z tatą na spotkanie. - Czemu mnie nie spytałaś? - Myślałam, że mi nie pozwolisz. Bałam się. - Jak mogłaś tak pomyśleć? - Przepraszam! - Na kiedy się z nim umówiłaś? - Na jutro o 14.oo. - Aha! Co zamierzasz mu powiedzieć? - Jeszcze nie wiem. - Pomyśl zanim coś powiesz. Dobrze? - poprosiła mama. Eliza poszła do swojego pokoju. Noc minęła jej bardzo źle. W szkole nie mogła skupić się na lekcjach. Na szczęście nie miała to żadnych konsekwencji. Paraliżował ją strach przed spotkaniem, ciągle w głowie krążyły myśli – czy ja go poznam, przecież tyle lat upłynęło? Ale to były obawy bezpodstawne, przecież na szafce obok łóżka stoi zdjęcie rodziców. A może on mnie pozna i co wtedy? - myślała Eliza. Wróciła do domu i od razu poszła do swojego pokoju. Nie mogła się doczekać spotkania. Przyszedł czas wyjścia. Szła powoli. Na jej twarzy nie było widać żadnych emocji, jednak w środku czuła strach. Weszła do kawiarni i usiadła przy stoliku. Poprosiła o colę i spokojnie czekała. Za każdym razem, gdy ktoś wchodził patrzyła, czy to nie jej ojciec. Wszedł, poznała go od razu. On też ją poznał - Dzień dobry Elizo! - powiedział pan Tomasz. - Czemu chciałaś się ze mną spotkać? - zapytał zimnym tonem. - Chciałam cię zobaczyć. To chyba zrozumiałe. Nieprawdaż? - No tak! Głupie pytanie. Co u was słychać? - zapytał wymijająco. - Wszystko dobrze. Mama ma dobrą pracę. U mnie też wszystko w porządku. Co u ciebie? - Ułożyłem sobie życie. Mam żonę i siedmioletnią córkę. Chodzi do tej samej szkoły, co ty, więc pewnie się znacie. - Tak, pewnie tak, ale nie chcę o niej rozmawiać, może porozmawiamy o nas, o naszej rodzinie. - Rozumiem. Czy nie potrzebujecie pomocy? - Nie! Nie ma takiej potrzeby. - Moja rodzina nie wie o was i chciałbym, aby się nie dowiedziała. Dobrze? - Tak! Rozumiem! Czy ty się nas wstydzisz? - Nie, to nie tak? - A jak? Czemu nie powiedziałeś im o nas? - Bałem. Po prostu się bałem. Ich rozmowa była sztuczna. Trwała bardzo krótko. - Muszę już iść. Bardzo cię przepraszam, ale się spieszę. - Czy możemy się jeszcze spotkać? - rzuciła szybko pytanie. - To niemożliwe. Wiesz, z jakiego powodu, tak chyba będzie lepiej. Do widzenia! - powiedział wstając i wyszedł. Eliza została sama. Była rozgoryczona i zawiedziona rozmową. Czuła się jeszcze bardziej samotna, nikomu niepotrzebna. Szła smutna i przygnębiona. W domu czekała na nią matka. Od progu zapytała, jak jej poszło? - Źle. Najpierw normalnie rozmawialiśmy, a potem, kiedy zapytałam, czy jeszcze się spotkamy, powiedział, że nie, bo jego rodzina nie o nas i chce, żeby tak zostało. - Aha! Nie martw sie. Nie zawracaj sobie nim głowy. Jeżeli chcesz, zadzwoń do Natalii i spotkaj sie z nią. To dobrze ci zrobi. A razem porozmawiamy sobie później. Dobrze? - powiedziała do niej czule. - Dobrze mamusiu. Zadzwoniła do Natalii i poprosiła, żeby do niej przyszła. Za kilka minut się zjawiła. Poszły do pokoju Elizy. - Rozmawiałam z nim. Czuję się niepotrzebna. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić. - Nie myśl tak. Boję się o ciebie. Przestań się tak zadręczać, przecież to nie twoja wina. Co ci powiedział? - Nic, w sumie to nic, wiesz niepotrzebnie chyba tam poszłam. On mnie nie chce znać. - Tak powiedział? - Tak, on ma drugie dziecko i tylko ono się dla niego liczy. - Nie denerwuj się. - Łatwo powiedzieć. Ja miałam nadzieję, że po tym spotkaniu wszystko się ułoży, że będę mogła zwrócić się do niego z prośbą o pomoc. Zrozum! Jak tu sie nie denerwować. - Dobrze. Już dobrze! - Przepraszam cię, ale muszę już iść. Robi się już późno. - Rzeczywiście zrobiło się już późno. Nawet nie zauważyłam, ile czasu minęło. - Trzymaj się i głowa do góry! - Cześć! Natalia wyszła i Eliza została sama. Była bardzo smutna i przygnębiona. Zeszła na dół do matki, żeby z nią porozmawiać. - Już jestem – powiedziała Natalia. - To bardzo dobrze. - Czy dalej myślisz o tym, co się stało? - Tak. Nie mogę przestać. Cały czas myślę o tym, jak mogłoby wyglądać nasze spotkanie, gdyby jego rodzina wiedziała o nas. Czuję, że wszystko potoczyłoby sie inaczej, że moglibyśmy razem rozmawiać. A tak zobaczyłam go tylko raz po ośmiu latach i chyba więcej go nie zobaczę - żaliła się do swojej ukochanej matki, która nigdy nie zostawiła jej na lodzie, która ja kochała ponad wszystko. - Wszystko sie jakoś ułoży. Będzie dobrze i martw się. Jeszcze nieraz się spotkacie i razem porozmawiacie jak ojciec z córką. - Może masz rację. Ale teraz czuję się nikomu niepotrzebna. To dziwne uczucie. - Nie mów tak! Jesteś potrzebna mnie, babci, całej naszej rodzinie. Gdyby nie było ciebie, byłabym sama i nigdy nie poczułabym, co to znaczy być matką. Zapadło milczenie. Każda z nich zdawała się być w innym świecie. Obie jednak myślały o tym samym. Przez następne kilka dni Eliza była przygnębiona i bardzo zamknięta w sobie. Wiele razy rozmawiała z matką i Natalią. To one podtrzymywały ją na duchu. Pewnego razu Eliza poszła na spacer. Przechodząc przez ulicę, była tak zamyślona i pochłonięta myślami o ojcu, że nie zauważyła jadącego samochodu i wpadła pod niego. Kierowca samochodu natychmiast zadzwonił po pogotowie ratunkowe. Na szczęście Eliza nie doznała poważnych obrażeń, lecz przez cały dzień była nieprzytomna. Przy jej łóżku siedziała matka i ojciec. Gdy się ocknęła, nie wiedziała gdzie jest. Mama wszystko jej opowiedziała. Odwróciła głowę i zobaczyła ojca. Była bardzo zdziwiona, ale i szczęśliwa. Matka Elizy wyszła z sali zostawiając ją z ojcem. - Przepraszam cię! Bardzo cię przepraszam! - zaczął pan Tomasz. Powiedziałem mojej żonie i córce o was. Wszystko im wyjaśniłem. Wiedzą o tobie i bardzo chcą cię poznać. Kazały cię pozdrowić, kiedy się obudzisz. - Cieszę się, że jesteś tak blisko. Bardzo cię kocham - wyznała Eliza. Choć przyszło jej to z trudnością, jednak to zrobiła. Jak twoja żona ma na imię? - Alicja, a córka Michalina. - Chciałabym abyś je tu przyprowadził. Bardzo chcę je poznać. - Dobrze ja też cię kocham. Wtedy weszła mama. Uśmiechnęła się do Elizy i pocałowała ją w czoło. Po kilku dniach Eliza wyszła ze szpitala. Ojciec poznał ja ze swoją żoną i córką. Nie miała już do niego żalu. Czuła się jego prawdziwą córką. Czuła, że wiążą ich mocne więzi i że tworzą prawdziwą rodzinę. Angelika Zielona - PSP Nowa Wieś - III nagroda - proza