Deklaracja dostępności
2012.10.19 - Teatralne podróże MIŁOŚĆ NA KRYMIE
Kozienicki Dom Kultury im. B. Klimczuka zaprasza, po wakacjach, na pierwszy, w nowym sezonie, wyjazd z cyklu: TEATRALNE PODRÓŻE. Wyjazd odbędzie się 19 października 2012r. (piątek) o godz. 16.15 do Teatru NARODOWEGO w Warszawie na komedię tragiczną w trzech aktach MIŁOŚĆ NA KRYMIE Sławomira Mrożka w reżyserii Jerzego Jarockiego. Obsada: Paweł Paprocki, Małgorzata Kożuchowska, Jan Frycz, Janusz Gajos, Anna Seniuk, Mariusz Bonaszewski, Jolanta Fraszyńska, Barbara Horawianka, Jerzy Radziwiłowicz, Grzegorz Małecki, Mirosław Konarowski i inni. Cena wyjazdu do teatru 85 złotych (dla słuchaczy UTW zniżka 20%). Transport i ubezpieczenie zapewnia organizator. Zapisy oraz wpłaty Dom Kultury przyjmuje do wyczerpania limitu miejsc lub do dnia 8 października 2012r. do godz. 18.00. Ilość miejsc ograniczona. Decyduje kolejność wpłat. Szczegóły pod numerem telefonu: 48 611 07 50.
Serdecznie zapraszamy!!!

Jerzy Jarocki był jednym z pierwszych reżyserów sięgających po teksty Mrożka (Policja, 1958). Często też – z woli autora – realizował prapremiery jego utworów: Rzeźni (1975), Pieszo (1981), Terapii grupowej tylko dla panów (1984). W sumie wyreżyserował dziesięć przedstawień sztuk Mrożka (m.in. Tango, 1965; Garbus, 1975; Portret, 1988; Historia PRL według Mrożka, 1998). Na swoje trzecie przedstawienie w Teatrze Narodowym – po Błądzeniu i Kosmosie – Jarocki wybrał tekst, który dotychczas omijał. Sam autor mówił o sztuce: „Z całą pewnością nie powinien być to zagubiony Krym, czyli historia – ale pierwsze miejsce należy się miłości.” Za jego zgodą Jarocki nieco dramat zmodyfikował i uzupełnił. reżyseria: Jerzy Jarocki scenografia: Jerzy Juk Kowarski muzyka: Stanisław Radwan ruch sceniczny: Tomasz Tworkowski Mrożek nie pisze sztuki realistycznej, to pewne. Zamiast naśladować rzeczywistość, woli cytować lub naśladować cudze teksty: od Szekspira do Czechowa i innych Rosjan. Nie pisze jednak także pastiszu literatury rosyjskiej, choć oczywiście i tak można jego sztukę interpretować. Nie pisze też zwykłej alegorii historiozoficznej, pokazującej dzieje kultury rosyjskiej od schyłku epoki carskiej, przez stalinizm, po kapitalizm, choć i taka wykładnia znajduje wielu zwolenników. Moim zdaniem najlepiej czytać Miłość na Krymie jako sztukę, która pokazuje, że nie ma przepaści miedzy egzystencją a historią. Czytać ją przeciwko z góry obranej – i przyswojonej przez innych – tezie. Jest to lektura przeciwko Mrożkowi przedsiębrana? Tym lepiej. prof. Michał Paweł Markowski, Uwikłanie Źródło: www.narodowy.pl